Znane powiedzenie mówi, że mądry Polak po szkodzie. Moja praktyka zawodowa pokazuje, że bardzo dobrze oddaje ono nasz stosunek do fachowej pomocy prawnej. Do adwokata idziemy wtedy, kiedy wszystko już się wali i pali, kiedy sprawy stoją na ostrzu noża. Wtedy jest długo, drogo i niejednokrotnie z wynikiem, który nie jest satysfakcjonujący. Kiedy zatem udać się do adwokata? Zostawmy na chwilę z boku bieżące zmiany w prawie i zastanówmy się nad rzeczami fundamentalnymi. Zapraszam do lektury.

Przede wszystkim trzeba spojrzeć na adwokata nie tylko jak na kogoś, kogo rola polega na reprezentowaniu nas w sądzie. Sprawa sądowa jest zawsze ostatnim etapem konfliktu i duże znaczenie ma to, jak wcześniej się do tego etapu przygotowaliśmy. A w zasadzie to swoje stosunki prawne z innymi osobami powinniśmy starać się tak kształtować, by wizyta w sądzie była w ogóle niepotrzebna. Proces sądowy jest czasochłonny, kosztowny, a jego wynik zawsze niepewny. Dlatego na adwokata trzeba spojrzeć przede wszystkim jako na swojego doradcę w sprawach prawnych.

A zatem: zlecasz komuś wykonanie prac budowlanych, remontowych, kupujesz samochód, zakładasz ze znajomymi spółkę, kupujesz udziały w spółce, pożyczasz komuś dużą kwotę pieniędzy, chcesz rozporządzić majątkiem na wypadek śmierci, wykonujesz dla kogoś jakieś zlecenie, obejmujesz funkcję w spółdzielni mieszkaniowej czy stowarzyszeniu…. skonsultuj to z adwokatem. Po rozmowie z tobą wskaże ci słabe strony umowy, miejsca które trzeba zmienić, postanowienia niedozwolone, wskaże co trzeba doprecyzować. Powie ci o tym, czego w umowie nie ma, a co wynika z przepisów prawa. Nawet kiedy wiesz, że nie masz możliwości negocjowania umowy i wprowadzania do niej zmian, to zapoznasz się z ewentualnym ryzykiem jakie niesie dla ciebie jej treść i będziesz mógł je świadomie podjąć, albo ocenić, że jest ono za duże.

Pamiętaj, że umowy pisze się na czas konfliktu, na czas nieporozumień, gdy druga strona źle wykonuje swoje obowiązki. Dobrze, żebyśmy byli wtedy odpowiednio zabezpieczeni.